🔥 Islandia - Dlaczego na Półwyspie Reykjanes tak często dochodzi do erupcji?
- Tomasz Piech
- 21 lip
- 2 minut(y) czytania
Islandia to kraj, który powstał z ognia – dosłownie. Leżąc dokładnie na styku dwóch ogromnych płyt tektonicznych – północnoamerykańskiej i euroazjatyckiej – żyje w rytmie drgań ziemi i wybuchów wulkanów. Jednak to, co dzieje się od 2021 roku na Półwyspie Reykjanes, zaskakuje nawet geologów.
Po ponad 800 latach uśpienia ta część Islandii „obudziła się” – i to na dobre. Erupcje zaczęły się w dolinie Geldingadalur (Fagradalsfjall), a potem przenosiły się w różne punkty półwyspu, jak Meradalir, Litli-Hrútur czy ostatnio obszar Grindavíku. Wulkany nie tylko wybuchają częściej, ale też w krótszych odstępach czasu – czasem co kilka miesięcy.
Skąd ta aktywność?
Odpowiedź kryje się pod ziemią. Półwysep Reykjanes to miejsce, gdzie Islandia się dosłownie rozciąga – pęka wzdłuż ryftu, którym magma przedziera się ku powierzchni. Gdy płyty tektoniczne oddalają się od siebie, ziemia nie nadąża się zamykać – powstają szczeliny, a magma ma ułatwioną drogę.
Naukowcy nazywają to „fazą aktywności wulkanicznej Reykjanes”, która – według niektórych modeli – może potrwać nawet sto lat, z wieloma erupcjami w jej trakcie. To nie jest jednorazowy epizod, ale nowy rozdział w historii geologicznej Islandii.
Trochę historii ognia i lodu
Islandia to jedno z najmłodszych miejsc na Ziemi – ma „zaledwie” 16–20 milionów lat. Zrodzona z ognia, była i jest kształtowana przez wulkanizm. Wulkany takie jak Hekla, Katla, Eyjafjallajökull czy Askja odegrały ogromną rolę w historii wyspy – zarówno w kontekście środowiskowym, jak i społecznym.
Największa erupcja w czasach historycznych miała miejsce w 1783 roku – to Laki. Spowodowała śmierć tysięcy ludzi, nie tylko na Islandii, ale i w Europie, gdzie gazy siarkowe przyczyniły się do tzw. “mgły śmierci”.
Islandczycy nauczyli się żyć z tą siłą natury. Erupcje są dla nich nie tylko zagrożeniem, ale też częścią tożsamości, przypomnieniem o potędze natury i o tym, jak niewiele od nas zależy.
Tomasz Piech www.tomaszpiech.com
Komentarze