27.09.2024 Agadir - Agdz www.4x4adventureexpeditions.com
Maroko przywitało nas słońcem. Gdy tylko wyszliśmy z lotniska, czekał na nas Karim – jak zwykle pogodny i uśmiechnięty. Znam go już od około piętnastu lat. Po krótkim przywitaniu spakowaliśmy bagaże do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Czekał nas długi dzień – od noclegu w przeuroczym riadzie Dar Amazir w Agdz dzieliło nas jakieś 350-400 km malowniczej trasy przez góry i wąwozy Atlasu.
Po drodze mieliśmy zaplanowanych kilka przystanków, m.in. w miejscowościach słynących z produkcji kosmetyków i przypraw z szafranu oraz w Tazenakht, mieście znanym z wyrobu dywanów. Z każdą kolejną godziną spędzoną w samochodzie, Maroko odkrywało przed nami nowe rozdziały swojej wielowiekowej historii. Miejsca, które doskonale znałem, ukazywały się nam w nowym, równie fascynującym świetle.
Na twarzach moich wspaniałych gości rysował się zachwyt, choć przeplatał go cień zmęczenia po podróży. Bardzo mi zależało, aby podzielili ze mną zachwyt tym niesamowitym krajem. O 18:30 dojechaliśmy do naszego Riadu.
28.09.2024 Agdz - Merzouga www.4x4adventureexpeditions.com
Spojrzałem na zegarek, była szósta rano. Cisza poranka wydawała się prawie namacalna, choć w oddali czuć było, że dzień powoli zaczynał budzić się do życia. Wyszedłem z pokoju, na dziedzińcu było jeszcze ciemno, a jedynie blady blask wschodzącego słońca rysował kontury palm i murów naszego Riadu. Cień nocy stopniowo ustępował nadchodzącemu dniu.
Z sąsiadujących pokojów zaczęły wydobywać się dźwięki alarmów – ciche, acz nieuniknione przypomnienie dla moich towarzyszy, że nadszedł już czas by zacząć kolejny dzień. Śniadanie zaplanowaliśmy na godzinę ósmą. Wiedziałem, że Karim zjawi się o dziewiątej, jak zwykle punktualny, gotowy do drogi.
Dzisiejsza trasa prowadziła nas do serca Sahary, do Merzougi – miejsca, które dla moich gości było marzeniem, synonimem pustynnej tajemnicy i egzotyki. Przed nami dwie noce: jedna w Nomad Palace, a druga pod gwiazdami w oazie na pustyni. Planowałem pokazać moim gościom kilka miejsc po drodze, które są dla mnie naprawdę szczególne. Każde z nich miało swoją historię, swój klimat, który chciałem, aby poczuli na własnej skórze.
Nasza podróż zacznie się od przystanku w Gorges du Todra, gdzie monumentalne skały sięgają nieba, tworząc wąskie korytarze, którymi płynie krystalicznie czysta woda. Te surowe krajobrazy zawsze wywołują zachwyt – natura w jej najdzikszej formie, nieujarzmiona i piękna. Następnie, zatrzymamy się w małych berberyjskich wioskach, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej, a życie toczy się w zgodzie z odwiecznym rytmem natury. Po drodze będziemy mijali gliniane kasby i palmy daktylowe, które wprowadzają nas w świat dawnej tradycji i lokalnych legend.
W miarę jak będziemy zbliżać się do Merzougi, piaski pustyni zaczną dominować horyzont, a złote wydmy Erg Chebbi zaczną majaczyć w oddali, niczym fala oceanu zamrożona w ruchu. Wiedziałem, że to widok, który każdego wprawia w osłupienie, niezależnie od tego, ile razy widział pustynię wcześniej.
Dla mnie to miejsce zawsze było czymś więcej niż tylko punktem na mapie – Merzouga to stan umysłu, swego czasu spędziłem tu ponad sześć miesięcy swojego życia. Niezależnie od tego, jak bardzo jesteś zajęty na codzień, tutaj, pośród ciszy i ogromu pustyni, możesz znaleźć spokój. Gdy nadejdzie noc, a niebo wypełni się miliardami gwiazd, każda z tych chwil stanie się wspomnieniem na całe życie.
29.09.2024 Merzouga www.4x4adventureexpeditions.com
Mój stary przyjaciel właśnie kończył przygotowywać śniadanie, kiedy wszedłem do kuchni, by się z nim przywitać. Zapach świeżo parzonej kawy i gorącego chleba roznosił się po całym pomieszczeniu, wypełniając je przyjemnym, domowym ciepłem. Zobaczywszy mnie, szeroki uśmiech zarysował się na jego twarzy. "Znowu nas odwiedziłeś, jak miło cię widzieć!" – powiedział z entuzjazmem, unosząc rękę w geście powitania. "I ja się niezmiernie cieszę" – odpowiedziałem, odwzajemniając uśmiech. Nasze spotkania zawsze były pełne serdeczności, jakby czas między nimi nigdy nie minął.
Dzień zapowiadał się wyjątkowo. W Merzoudze mieliśmy spędzić cały dzień, w pełni korzystając z uroków tego niezwykłego miejsca. Nasz plan zaczynał się od ekscytującej wycieczki na quadach po piaskach pustyni. Piękne, złote wydmy Erg Chebbi, które otaczają Merzougę, rozciągały się aż po horyzont, a jazda po nich to prawdziwa adrenalina, której nie da się zapomnieć. Wiatr uderzający w twarz, dźwięk silników i uczucie swobody, które towarzyszy każdemu zakrętowi – to coś, co zawsze wywołuje uśmiech na twarzach uczestników.
Po tej dawce emocji, planowaliśmy spokojniejszy spacer po wiosce. Merzouga, choć niewielka, kryje w sobie autentyczny urok berberyjskiego życia. Mijając małe, gliniane domki, mogliśmy zobaczyć, jak mieszkańcy pielęgnują swoją codzienność w harmonii z otaczającą ich przyrodą. Lokalne bazary, na których sprzedawcy oferują ręcznie robione dywany, biżuterię i tradycyjne wyroby, wprowadzą nas w klimat tego miejsca.
Obiad miał być przygotowany przez lokalnych kucharzy, specjalistów od tradycyjnej marokańskiej kuchni. Tajine z jagnięciną, kuskus z warzywami i świeżo wypiekany chleb to smaki, które przenoszą każdego w głąb marokańskiej tradycji kulinarnej.
Po południu zaplanowaliśmy koncert tradycyjnej muzyki berberyjskiej. Brzmienie bębnów i strun lutni będzie się unosić w gorącym, pustynnym powietrzu, wprowadzając nas w trans i pozwalając na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
Następnie wyruszymy na wielbłądach do oazy, gdzie mieliśmy spędzić naszą trzecią noc. Wielbłądy, zwane „statkami pustyni”, kołyszą nas w spokojnym rytmie, a widok zachodzącego słońca nad wydmami to obraz, który zapiera dech w piersiach. Gdy dotrzemy do oazy, na naszych uczestników czekała jeszcze jedna niespodzianka – urodzinowa niespodzianka dla dwóch uczestniczek naszej wyprawy. Specjalna kolacja, muzyka i tradycyjne tańce w blasku gwiazd miały sprawić, że ta noc będzie niezapomniana.
Merzouga zawsze oferuje coś więcej niż tylko piękne krajobrazy – to miejsce pełne magii, gdzie każdy dzień przynosi nowe doświadczenia i niezapomniane chwile.
30.09.2024 Merzouga - Łarzazate www.4x4adventureexpeditions.com
O poranku pożegnaliśmy magiczną Merzougę. Piasek pustyni wciąż emanował ciepłem nocy, a chłodny poranny wiatr delikatnie smagał nasze twarze. Po solidnym śniadaniu i ostatnim spojrzeniu na złociste wydmy, rozpoczęliśmy naszą podróż w stronę Larzazate – miasta, które wielu nazywa „Bramą Sahary”.
Pierwszy etap trasy wiódł przez pustynne równiny, które rozciągały się na horyzoncie w niemal nieskończoność. Co jakiś czas mijaliśmy małe oazy, jakby z innego świata, z palmami kołyszącymi się wśród wypalonych słońcem krajobrazów. Lokalne wioski, zbudowane z tradycyjnych glinianych domów, wtapiały się w otoczenie, a ich mieszkańcy, żyjący z dala od miejskiego zgiełku, prowadzili spokojne życie w harmonii z naturą.
Jadąc dalej, zaczęliśmy wspinać się wyżej, w stronę masywu Atlasu Wysokiego, gdzie krajobraz przybrał bardziej górzysty charakter. Przejeżdżając przez malowniczą dolinę Draa, zatrzymaliśmy się na krótką przerwę, by podziwiać rozległe palmiarnie i zielone oazy, które kontrastowały z surowym otoczeniem. Historia tych terenów jest równie fascynująca jak ich widoki – to tędy niegdyś podążały karawany handlowe, transportujące przyprawy, złoto i inne towary z głębi Afryki do północnych miast.
Nasza droga do Larzazate nie mogła obyć się bez odwiedzenia jednego z najważniejszych zabytków regionu – Ait Ben Haddou. Ten imponujący ksar, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jest doskonałym przykładem marokańskiej architektury glinianej. Spacerując po jego wąskich uliczkach, czuliśmy się jakbyśmy przenieśli się w czasie. Mury, które przetrwały wieki, wciąż opowiadały historie dawnych karawan i bitew.
Po tej niesamowitej wizycie, pełni wrażeń kontynuowaliśmy naszą podróż do Larzazate. Gdy wjechaliśmy do miasta, widać było wpływy Berberów i Arabów, które przez wieki kształtowały to miejsce. Znane z licznych studiów filmowych, Larzazate często nazywane jest „hollywoodzką” stolicą Maroka, a jego ulice tchną atmosferą wielkich produkcji. Zmęczeni, ale pełni ekscytacji, odpoczęliśmy w jednym z lokalnych riadów, planując kolejne dni naszej wyprawy.
Comments